Katastrofalne pożary w Australii.

Tegoroczny sezon pożarów w Australii rozpoczął się wyjątkowo wcześnie i przynosi większe niż w poprzednich latach tragiczne żniwo. Gwałtowność żywiołu i niezwykle wysokie temperatury przypisywane są zmianom klimatu. Strażacy walczą z ponad 120 pożarami w całej Nowej Południowej Walii, w tym na północno-zachodnim wybrzeżu 60 km od Sydney.

Pożary zabiły już sześć osób, zniszczyły ponad 680 domów i spaliły prawie 1,2 miliona hektarów buszu, w tym wiele parków narodowych i ochranianych siedlisk koali.

Wtorek 17 grudnia był najgorętszym dniem w historii Australii. Średnia temperatura w kraju dobiła do 40,9 stopni Celsjusza. Gęsta chmura dymu spowija Sydney. Australijskie Biuro Meteorologiczne (BOM) na swoim koncie na Twitterze nazwało je "brązowym miastem" i nie przewiduje poprawy jakości powietrza w ciągu kolejnych kilku dni. Meteorolodzy ostrzegają, że miasto może być spowite przez dym przez tygodnie, a nawet miesiące.

Premier Australii Scott Morrison jest krytykowany za zbyt słabą reakcję na klęski żywiołowe i politykę klimatyczną rządu. Od października w pożarach zginęło sześć osób, a ponad tysiąc domów zostało zniszczonych. Na pomoc australijskim służbom mają przybyć strażacy z Kanady.

 

satelitarne zdjęcie pożarów w Australii / NASA

 

zdj. Saeed Khan/AFP