Strażacki Nowy Rok spokojniejszy niż zwykle

Ta noc Sylwestrowa była zdecydowanie inna niż wszystkie – bez wystawnych bali, dużych imprez masowych, gromadnych spotkań towarzyskich. Ograniczenia w przemieszczaniu się i apele władz o odpowiedzialne i solidarne powstrzymanie się od hucznych zabaw odbiło się również na strażackich statystykach, które zanotowały znacznie mniej wyjazdów strażaków niż w latach ubiegłych - ostatniego dnia starego roku oraz przez pierwsze sześć godzin Nowego Roku 2021 strażacy interweniowali prawie 1,2 tys. razy; doszło do 342 pożarów, w których zginęły trzy osoby. Nie doszło też do poważnych incydentów spowodowanych odpalaniem fajerwerków.
Niemniej jednak duch fajerwerkowy w narodzie nie ginie i nawet skromna domowa impreza Sylwestrowa nie może się obyć bez sztucznych ogni, a w znakomitej większości również bez mniejszych lub większych rac czy petard zakupionych na osiedlowym bazarku lub w supermarkecie. I choć o niebezpieczeństwach związanych z odpalaniem materiałów pirotechnicznych na domowych balkonach, w ogródkach czy przed klatką schodową wie niemal każdy, co roku straż i pogotowie odnotowuje smutne statystyki dotyczące okaleczeń i poparzeń, nierzadko u kilkuletnich dzieci.
Oto kilka tegorocznych przykładów fatalnego finału sylwestrowego „strzelania”:

  • U około 70-letniego mężczyzny w Szczecinie podczas wybuchu petardy doszło do niemal całkowitego oderwania prawej dłoni i rany podudzia
  • W Goleniowie ośmioletnie dziecko po wybuchu petardy z poparzoną klatką piersiową trafiło do szpitala. W Kołobrzegu u dziewięcioletniego chłopca po wybuchu petardy doszło do urazu głowy, klatki piersiowej i poparzeń.
  • W Piasecznie pod Warszawą doszło do dwóch poważnych wypadków z użyciem materiałów pirotechnicznych. - jedna osoba straciła oko. W drugim przypadku mężczyzna doznał oparzeń krocza i narządów płciowych.
  • W Poznaniu sześciolatek stracił fragment palca. Poznańscy chirurdzy opisują też kolejne przypadki dzieci i nastolatków poszkodowanych w wyniku wystrzałów i wybuchów petard. Dwa z tych przypadków dotyczyły poparzeń górnych partii ciała, kolejny – jak tłumaczyli chirurdzy – uszkodzenia, czy nawet wręcz przestrzelenia łydki; petarda zamiast w górę wystrzeliła w bok.
  • Ponad 250 interwencji odnotowała w sylwestrową noc dyspozytornia Krakowskiego Kilkanaście osób doznało urazów spowodowanych przez odpalone petardy, głównie były to oparzenia twarzy i oczu oraz urazy dłoni.

Niemieckie media podały ciekawe statystyki dotyczące zanieczyszczeń powietrza, do jakich dochodzi podczas Sylwestrowej nocy podczas odpalania petard. Sylwestrowe fajerwerki i petardy w jedną noc uwalniają do atmosfery ogromne ilości szkodliwego dla środowiska i ludzkiego zdrowia drobnego pyłu, odpowiadające 15 proc. jego rocznej emisji z aut osobowych i ciężarowych - alarmują naukowcy. W porównaniu z innymi źródłami emisji szkodliwych drobinek, fajerwerki i petardy zawierają jeszcze substancje wybuchowe, takie jak azotan potasu, siarka i węgiel drzewny oraz związki strontu, miedzi i baru, zapewniające wrażenia dźwiękowe i wizualne podczas wybuchów.
Każdego roku na całym świecie w okresie przedsylwestrowym notuje się też wiele przypadków niekontrolowanych wybuchów magazynów lub sklepów składujących fajerwerki przed Sylwestrem. Przyczyny sa rozmaite. Tegoroczny spektakularny, niekontrolowany „pokaz” sztucznych ogniu miał miejsce  w pawilonie z pirotechniką na targu w Rostowie nad Donem.
Pożar wybuchł w dwukondygnacyjnym pawilonie handlowym nad ranem 6 grudnia 2020. Ogień rozprzestrzenił się na powierzchni 200 metrów kwadratowych, a później rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych przekazało, że powierzchnia pożaru wzrosła do 4 tysięcy metrów kwadratowych. W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania ze zdarzenia. Widać na nich, jak nad sklepem przez kilka minut wybuchają kolorowe kule ognia, układające się w fantazyjne wzory. Słychać także wystrzeliwujące w powietrze sylwestrowe rakiety. Choć pożar wyglądał spektakularnie, miał także swoje przykre konsekwencje. Ogień strawił kilkadziesiąt pawilonów targowych i uruchomił cztery alarmy przeciwpożarowe. Aby powstrzymać płomienie, na miejsce przybyło ponad 300 strażaków.