5 najczęstszych błędów popełnianych przez strażaków podczas akcji

Po zapoznaniu się z raportami o wypadkach i śmierci na służbie amerykańscy badacze zidentyfikowali 5 głównych błędów, które przyczyniały się do śmierci i obrażeń na miejscu pożaru. Opracowali również zestaw podstawowych działań, które pozwolą te błędy wyeliminować:

1. Wysokie ryzyko, zbyt mała grupa operacyjna
Krytycznym błędem jest próba wykonywania czynności wysokiego ryzyka na terenie pożaru bez wystarczającej liczby personelu. Podczas dużych akcji gaśniczych większość zgonów na miejscu pożaru ma miejsce w ciągu pierwszych 12 minut, kiedy na miejscu jest ośmiu lub mniej strażaków, zanim dostępne będzie pełne wsparcie.
Zazwyczaj wykonanie wszystkich zadań podczas pożaru budynku mieszkalnego angażuje od 15 do 20 strażaków. Starając się wykonywać wszystkie zadania 20 strażaków przy pomocy sześciu lub dziesięciu osób gubią się priorytety. Nie można przypisać zbyt wielu zadań zbyt małej grupie ratowników. Powstaje chaos, a biorący udział w akcji popełniają błędy z pośpiechu i zwykłego zagubienia w kolejności i ważności zadań, które mają wykonać.
 
Jednym ze sposobów zapewnienia odpowiedniej ilości ludzi jest szybkie wezwanie pomocy lub dodatkowych jednostek. Nie spowoduje to natychmiastowego  uzupełnienia załogi ratunkowej, ale znacznie skróci czas, w którym z pożarem walczy zbyt mało ludzi..
 
Dowodzący akcją powinien również zmienić oczekiwania dotyczące działań na miejscu zdarzenia i oczekiwanych wyników. Priorytetem powinno być zawsze ratowanie ludzkiego zdrowia i życia, dlatego nawet przy zbyt małej liczbie strażaków w drużynie ratowanie i zabezpieczanie dobytku schodzi na dalszy plan.
 
Warto prowadzić ćwiczenia / szkolenie z żywym ogniem, zaczynając od częściowego obsadzenia załogi  i stopniowo zwiększając liczbę osób aktywnie walczących z ogniem. Pozwoli to na odtworzenie prawdziwych scenariuszy pożarowych, w przeciwieństwie do sytuacji, w której cała załoga rozpocznie akcję w tym samym czasie.
2. Dowódca praktyczny/sytuacyjny
Warto przypisać jednego z członków załogi do roli dowódcy dedykowanego temu konkretnemu incydentowi. „Dowódca akcji”, który aktywnie walczy z ogniem i zawiaduje działaniami bezpośrednio podczas działań pozwala poświęcić odpowiednią ilość uwagi faktycznemu dowódcy / komendantowi. To on powinien w „ogarniać” całość obrazu i mieć pełną świadomości sytuacyjną. Kiedy wykonuje się wiele zadań związanych z aktywnością fizyczną, a jednocześnie jest się zmuszonym podejmować kluczowe decyzje związane z dowodzeniem, mózg jest zwyczajnie przytłoczony ilością bodźców i działań do podjęcia. Gdy obserwuje się całościowy obraz dynamicznie zmieniającego się wydarzenia trudno skutecznie wykonywać podstawowe, fizyczne działania ratownicze.
 
3. Prawidłowa ocena sytuacji
Innym częstym problemem jest brak pełnego rozpoznania miejsca incydentu. To pierwsza i najlepsza okazja do zebrania wskazówek dotyczących pożaru. Pierwotne rozeznanie to okazja do uchwycenia wskazówek lub elementów układanki, aby je złożyć i dowiedzieć się, co się dzieje, a co ważniejsze gdzie mogę czaić się ewentualne pułapki i niebezpieczeństwa. Nie robiąc wstępnego rozeznania struktury płonącego obiektu zabieramy puzzle, a pośrodku całościowego obrazu wciąż mamy braki.
Częścią rozwiązania tego problemu jest nie tylko powiększanie, aby uchwycić te wskazówki, ale wiedza z wyprzedzeniem, które wskazówki są ważne. Dowódca musi zastanowić się, jakich wskazówek szukać już w drodze do płonącego obiektu – wskazówek co do przyczyn, ewentualnych dróg ewakuacji czy rozprzestrzeniania się ognia, miejsca pobytu ewentualnych ofiar. Ważne jest również przesiewanie konkurencyjnych wskazówek, ponieważ na miejscu panuje zapewne hałas i zamieszanie.
 
4. Przejście do defensywy
Brak wiedzy, kiedy należy przejść z działania ofensywnego do defensywnego ataku, jest kolejnym elementem, który powoduje, że strażacy zostają zranieni lub zabici. „Robimy to, ponieważ jesteśmy strażakami” – mówi jeden z badaczy „Jesteśmy agresywni, konkurencyjni, nie lubimy przegrywać, mamy osobowość typu A”.
Jeśli szanse, aby bezpiecznie i skutecznie stłumić ogień, maleją lub są bliskie zeru jeszcze zanim drużyna przystąpiła do akcji kluczem do uniknięcia pułapki jest dobra ocena ryzyka i korzyści. Częścią tego jest wiedza, jak wygląda sytuacja „bez wyjścia” i co wtedy należy robić. Nie zawsze defensywa to porażka. Ważne jest, aby nauczyć strażaków nie tylko, jak nie wchodzić w sytuacje z minimalnymi szansami na powodzenie, ale też co robić, gdy jedyna opcją jest przejście do defensywy czyli zabezpieczenie miejsca i ludzi bez aktywnej akcji gaśniczej. Tę dyskusję należy przeprowadzić na treningu; podczas akcji często emocje biorą górę i bez wcześniejszej analizy jedyną słuszną opcją wydaje się wkroczenie do akcji.

5. Trening pod hasłem „ żeby nie zawieść za wszelką cenę”
Pójście na skróty w treningach i szkoleniu to kolejny ważny czynnik powodujący obrażenia i śmierć strażaków. Wiele pozornie głupich rzeczy, które robią strażacy podczas akcji, to tak naprawdę powielanie sytuacji, do których zostali przeszkoleni.
Jednym z przykładów wad strażackiego przygotowania jest zbyt rzadkie szkolenie strażaków ze sposobów, powodów  i dróg ewakuacji. Strażacy, którzy są szkoleni, aby wejść do środka budynku w warunkach niemal zerowej widoczności, są szkoleni na porażkę.
Wydziały powinny ponownie ocenić wszystkie programy szkoleniowe pod kątem sposobów ich ulepszenia i upewnić się, że uwzględniają one element stresu, jaki pojawia się podczas prawdziwej akcji, ponieważ nasze mózgi zachowują się wtedy inaczej.
Najważniejsze cechy dobrego treningu to realizm, powtarzalność i emocje — wszystko to pomaga trenować umysł i ciało, by pamiętały konkretne schematy działania.