Fałszywy alarm - zmora niejednej remizy!

zdj. Lotniskochopina.pl

Fałszywe alarmy notorycznie i skutecznie dezorganizują pracę jednostek strażackich narażając na niebezpieczeństwo innych – naprawdę potrzebujących pomocy.
Niestety, wciąż pokutuje przekonanie o małym zagrożeniu i szkodliwości, fałszywych alarmów pożarowych. Mówi się, że w końcu „nikomu nic się nie stało”, że był to tylko „głupi żart” czy „szczeniacki wybryk”. Tymczasem skutki fałszywych alarmów prowadzą do zaangażowania sił oraz środków, które przekładają się na straty finansowe, a także na zaburzenie normalnego funkcjonowania remizy. A przede wszystkim na przyjazd straży pożarnej mogą czekać naprawdę potrzebujący pomocy. Dla przykładu, w samym województwie wielkopolskim odnotowano w 2019 roku  3554 fałszywych alarmów.
W świetle prawa fałszywe alarmy są wykroczeniem, a osoby, które się tego dopuszczają podlegają karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Niejednokrotnie jednak trudno namierzyć sprawców.
Niechlubną nowością okazało się w zeszłym roku zhakowanie syren alarmowych kilunastu OSP. Syreny zaczynają wyć. Strażacy przybiegają do remizy, ale alarm okazuje się fałszywy. Nie ma zgłoszenia o pożarze czy wypadku. W kilku województwach doszło do serii zagadkowych fałszywych alarmów, którymi nękani są druhowie Ochotniczych Straży Pożarnych.
Fałszywe alarmy pojawiły się w jednostkach OSP włączonych do Krajowego Systemu Ratownictwa Gaśniczego. Działa on w ten sposób, że oficer dyżurny z powiatowej komendy zawodowej straży po otrzymaniu zgłoszenia o pożarze, czy wypadku drogowym może szybko skierować do akcji najbliższą jednostkę OSP. Sygnał alarmowy do syreny OSP jest przekazywany drogą radiową. W tym samym czasie strażacy otrzymują na telefony sms z informacją: pożar, wypadek, powódź, inne zdarzenie.
Strażacy podejrzewają, że haker to tak naprawdę zdolny radiooperator, który jest w stanie przechwycić taki sygnał. Następnie używa go do aktywowania syren OSP. - Fałszywe alarmy są uciążliwe. Syreny wyją, wzbudzają niepokój mieszkańców. Nasi druhowie są niepotrzebnie odrywani od obowiązków zawodowych. W tym samym czasie, ktoś może naprawdę potrzebować pomocy i będzie na nią dłużej czekał - mówi strażak ochotnik z Podlasia.
Wyjące syreny OSP. Trudno ocenić skalę zjawiska
Według nieoficjalnych informacji w jednym przypadku jednostka OSP powiadomiła o fałszywych sygnałach Urząd Komunikacji Elektronicznej. Radiowego hakera, udało się namierzyć i został ukarany grzywną. Strażacy z OSP narzekają że są osamotnieni z problemem. Brakuje im fachowej wiedzy na temat działania tego systemu. Za bezpieczeństwo tzw. selektywnego alarmowania odpowiadają komendy wojewódzkie straży pożarnej. Nikt nie analizuje skali zjawiska w całej Polsce.

  • Do największego sabotażu systemu alarmowego strażaków doszło w 2017 roku w Dallas w Stanach Zjednoczonych. Radiowy haker przejął wówczas kontrolę nad 156 syrenami alarmowymi, wywołując wielokrotnie alarmy w całym regionie. Doszło do paraliżu centrum zarządzania kryzysowego. Mieszkańcy wpadli w panikę i dzwonili na linie alarmowe. Po incydencie wprowadzono nowe zabezpieczenia, które miały zapobiec podobnym przypadkom w przyszłości.

17 lipca około godziny 20.15 anonimowy "terrorysta" zawiadomił służby, że w kinie na terenie centrum handlowego Tkalnia jest rozsypana toksyczna substancja chemiczna.
Na ulicę Grobelną pojechały dwa wozy Państwowej Straży Pożarnej i dwa radiowozy policji. Strażacy weszli do budynku kina. Policja zablokowała wejście, rozmawia z kierownikiem Heliosa. Po chwili przyjechały jeszcze dwa wozy strażackie - to  jednostka ratownictwa chemicznego z Łodzi. Trzej strażacy, ubrani w kombinezony z aparatami tlenowymi, weszli na piętro kina. W centrum handlowym trwał normalny ruch. Kinomani, którzy przyszli na wieczorny seans do Heliosa, zostali odprawieni "z kwitkiem". Po 21.00 strażacy z jednostki ratownictwa chemicznego zakończyli oględziny kina. Ich aparatura do wykrywania groźnych substancji chemicznych nie wskazała źródła zagrożenia. Strażacy wyszli z kina.
Alarm był fałszywy!
W ubiegłym roku, aby dotrzeć z tym problemem do świadomości Polaków Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” prowadziło kampanię społeczną, która miała na celu uzmysłowienie odbiorcom, jakim problemem są fałszywe alarmy bombowe oraz jakie kary grożą osobom, które taki alarm wywołają.

„Fałszywe alarmy dezorganizują prace wielu instytucji, utrudniają, a czasami wręcz uniemożliwiają naszym pasażerom realizację planów związanych z podróżą” – mówi Joanna Cegłowska, Dyrektor Biura Marketingu i PR PPL. Celem było obudzić w naszych umysłach  świadomość konsekwencji, jakie niesie ze sobą  wykonanie telefonu z fałszywą informacją. Czy się udało? – Podsumujemy statystyki na koniec roku.