Czy straż pożarna to darmowe pogotowie antyszerszeniowe?

fot. Sławomir Ryfczyński

W okresie letnim odnotowuje się znaczący wzrost zdarzeń związanych z aktywnością owadów błonkoskrzydłych (os, szerszeni, pszczół). Większa aktywność owadów często jest spowodowana upalnym latem. Wysokie temperatury w ciągu dnia drażnią owady, a ciepłe noce sprzyjają ich rozmnażaniu.  
Państwowa Straż Pożarna oraz Ochotnicze Straże Pożarne niejednokrotnie wzywane są do nieuzasadnionych interwencji związanych z usuwaniem gniazd i rojów tych owadów.
Straż pożarna usuwa gniazda owadów, z miejsc w których mogą one stworzyć bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia, w szczególności u osób o ograniczonej zdolności poruszania się (np. niepełnosprawni, duże grupy dzieci), czy z budynków użyteczności publicznej oraz placówek oświatowych.
W pozostałych przypadkach oraz sytuacji, w której skuteczność usunięcia gniazda owadów wymusi konieczność zastosowania specjalistycznych środków chemicznych, będących w posiadaniu wyspecjalizowanych firm, działania strażaków polegać będą na:
1. ewakuacji osób ze strefy zagrożenia,
2. oznakowania miejsca zdarzenia,
3. pisemnym przekazaniu miejsca zdarzenia właścicielowi, zarządcy lub użytkownikowi obiektu z nakazem dalszego zabezpieczenia, wraz z informacją o konieczności likwidacji gniazda przez specjalistyczną firmę dezynsekcyjną. Zgodnie z art. 61 ustawy „Prawo Budowlane”, zapewnienia bezpiecznego użytkowania obiektu budynku należy do właściciela, administratora.

Zdarzenia związane z występowaniem owadów błonkoskrzydłych w większości przypadków nie są zdarzeniami nagłymi i odpowiednio prowadzona administracja obiektu skutecznie uniemożliwia zagnieżdżenie się w nim owadów. Pamiętajmy równocześnie, że każdy z nas może potrzebować pomocy, a nieuzasadniony wyjazd strażaków w miejsce, gdzie nie ma konieczności ich interwencji, powodować może opóźnienia w dotarciu do zdarzeń gdzie zagrożone jest życie lub zdrowie ludzi.

Trzeba pamiętać, że samodzielne usuwanie gniazd os i szerszenie może być bardzo niebezpieczne - owad w obronie swojego domu stają się ekstremalnie agresywne i zaatakują każdego w pobliżu. Gniazda os powinno usuwać się po zmierzchu, gdy wszystkie owady wrócą do gniazda. Dobrze też nie niepokoić owadów do czasu przyjazdu ekipy, która ma je zneutralizować. Najczęściej owady stają się agresywne wtedy, gdy próbujemy je przegonić, zakleić wlot do gniazda czy psikamy w nie chemikaliami. 
Bywa jednak, że gniazda są naprawdę małe i kręci się wokół nich zaledwie kilka owadów - wówczas można spróbować skorzystać ze specjalnej gaśnicy do likwidacji takich niepożądanych sąsiadów, zanim owady zbudują większe siedlisko. Należy przy tym zachować podstawowe zasady bezpieczeństwa - tzn.

  • ubrać się szczelnie w długie rękawy i spodnie
  • założyć specjalną maskę pszczelarską na twarz
  • nie podchodzić zbyt blisko gniazda (gaśnicy przeważnie używa się z odległości kilku metrów)
  • zawsze uważnie przeczytać instrukcję obsługi gaśnicy
  • gniazdo likwidować wcześnie rano lub wieczorem, kiedy owady są mniej aktywne
  • gniazdo obficie opryskać i poczekać minimum 24 godziny przed jego fizycznym usunięciem

Gdy jednak gniazdo urośnie do sporych rozmiarów nie warto ryzykować, wtedy najlepiej skorzystać z pomocy specjalisty.
Aby zniechęcić owady do zakładania kolonii, należy wiosną przeglądać szopy, poddasza, altanki i usuwać z nich zauważone zaczątki gniazd. Wszystkie otwory w budynku, którymi owady mogą się przedostać do środka warto zabezpieczyć siatkami ochronnymi.

Największy szerszeń świata blisko granic Polski?

W USA pojawił się w tym roku nowy gatunek szerszenia. Nie byle jaki zresztą, bo Vespa mandarinia, który jest uznawany za największego szerszenia świata.
Królowa może dorastać do ponad 5 cm, natomiast robotnice mierzą do 4 cm. Po raz pierwszy znaleziono go w USA pod koniec ubiegłego roku w stanie Waszyngton. Sprawą zainteresował się "The New York Times", który na początku maja opisał ten problem.
Dziennik przytacza historię Teda McFalla, pszczelarza, który w listopadzie ubiegłego roku znalazł pod swoimi pasiekami tysiące martwych pszczół. Najciekawsze było to, że martwe owady były pozbawione głów.
Mężczyzna początkowo nie był pewny, co było przyczyną zgonu jego pszczół, ale z czasem zaczął podejrzewać, że to mogły być szerszenie Vespa mandarinia. Problem w tym, że ten gatunek nie występuje w Ameryce. Jednak kilku okolicznych pszczelarzy natrafiło na martwe osobniki tego gatunku, i to zaledwie kilka mil od pasiek Teda McFalla.
Od tamtej pory amerykańscy entomolodzy prowadzą poszukiwania tego gatunku. Wiele bowiem wskazuje na to, że jakimś cudem przedostał się do Ameryki i udało mu się tu zadomowić. To bardzo zła wiadomość dla ludzi i pszczelarzy, ponieważ z tym szerszeniem nie ma żartów.
Naturalnie występuje w południowej i zachodniej Azji. Znaleźć go można m.in. w Indiach, Chinach, Tajlandii, Wietnamie oraz w Japonii. Jad tego szerszenia jest znacznie bardziej toksyczny niż jad pszczoły miodnej czy naszego europejskiego szerszenia Vespa crabro i może być niebezpieczny nawet dla osób, u których nie wystąpiła reakcja alergiczna.
Żądło szerszenia mierzy aż 6 mm i jest pozbawione zadziorków. Bez trudu może się więc przebić przez strój ochronny zakładany przez pszczelarzy i może być użyte wiele razy. Chociaż ten gatunek nie jest wobec ludzi agresywny, to w samej tylko Japonii na skutek jego użądlenia ginie rocznie do 50 osób.
Szerszenie Vespa mandarinia słyną ze swego zamiłowania do atakowania pszczelich uli. Najpierw wysyłają zwiadowców, aby odnaleźli pszczele ule i oznaczyli je swoim zapachem. Następnie wracają do gniazda i gdy tylko zbiorą większą grupę, ruszają w kierunku uli, by przeprowadzić zmasowany atak.
Jeden szerszeń może zabić w ciągu minuty nawet 40 pszczół i robi to poprzez obcinanie im głów, co jest najbardziej efektowną metodą pozbawiania ich życia. Wystarczy zaledwie kilka szerszeni, aby w ciągu kilku godzin zdziesiątkować cały ul.
Na szczęście to nie ten gatunek jest dla nas zagrożeniem.
Vespa velutina: To właśnie ten gatunek dotarł do Europy. Jest mniejszy od wyżej opisanego. Efekt jego użądlenia jest niemal identyczny jak w przypadku użądlenia przez szerszenia dobrze nam znanego. Jego jad może być śmiertelny dla osób uczulonych, jest też niebezpieczny dla dzieci i seniorów. Szerszeń azjatycki jest największym zagrożeniem dla innych gatunków, a co istotne ma niewielu naturalnych wrogów na naszym kontynencie. Zaś korzystanie ze środków chemicznych znacząco narusza ekosystem. Walka z szerszeniem azjatyckim może mieć zatem sporo niebezpiecznych następstw dla biologicznej równowagi w naszym regionie świata.