Czarna owca w drużynie - seryjny podpalacz z Grabin ujęty!

zdj. OSP Pilzno
Niesolidnych reprezentantów swojego zawodu, którzy niejednokrotnie wkraczają na ścieżkę przestępczą  znajdziemy w każdym fachu. Jednak o strażakach wywołujących pożary bywa zdecydowanie głośniej niż o fałszywych lekarzach czy nierzetelnych, lub wręcz nieuczciwych policjantach.
Nagłówki sensacyjnych informacji często pomijają podstawowy fakt – podpalacze faktycznie pojawiają się w szeregach strażaków, zwłaszcza w drużynach ochotniczych, z reguły jednak działalność sprzeczną z prawem podejmują dopiero po wydaleniu ze służby. W interesie drużyny, a przede wszystkim w interesie chronionych przez nich obywateli leży skrupulatny odsiew fałszywych „pasjonatów” pożarnictwa już w samym procesie rekrutacji. Jeśli jednak osobnik niezdrowo ekscytujący się ogniem znajdzie się już w szeregach straży warto porzucić fałszywe poczucie koleżeńskiej solidarności i odmeldować przełożonym podejrzane zachowania, które narazić mogą na szwank dobre imię jednostki, a w rezultacie całej strażackiej braci.
Jednym z najsłynniejszych niesławnych przypadków strażaków podpalaczy jest John Orr z Kalifornii, który wszczął setki pożarów w latach 80. i 90., w tym jeden, w którym zginęły cztery osoby. Orr, który otrzymał przydomek „Poduszkowego Piromana” (ponieważ podobno rozpalał ogień poduszkami) został aresztowany po napisaniu bestsellerowej powieści o strażaku, który został seryjnym podpalaczem. HBO wykorzystało jego historię i w 2002 r powstał film z Rayem Liottą pt. „Punkt Zapalny”.
Nie dalej jak kilka dni temu, 11 maja, 28-letni mieszkaniec Grabin w gminie Czarna, były strażak OSP w Grabinie, Damian S. podejrzany o wywołanie przynajmniej dwóch dużych pożarów w regionie został ujęty podczas dogaszania pogorzeliska tartaku w Dębicy. Policjanci zatrzymali podejrzanego osobnika, który z dziwną fascynacją przypatrywał się akcji gaśniczej. Ogień objął potężne hale, w których składowane było drewno. W akcję gaśniczą zaangażowanych było ponad siedemdziesięciu strażaków z Dębicy i okolicznych jednostek OSP. Mimo ich starań spaleniu uległ zespół hal, maszyny i duża ilość drewna. Właściciel oszacował straty na 350 tysięcy złotych.
Podczas przesłuchania 28-latka okazało się, że policja ujęła seryjnego podpalacza, znanego w swoim regionie z różnych niebezpiecznych zachowań i ekscesów. Mieszkaniec Grabin przyznał się, że dzień wcześniej podpalił również kilkaset bali słomy, które składowano na polu w Straszęcinie.
Obecni druhowie OSP w Grabinie niechętnie dzielą się informacjami o byłym koledze. Damian S. z jednostki został wyrzucony po tym, jak nie przedłożył aktualnych badań pozwalających mu uczestniczyć w akcjach ratowniczych. Podpalenia tłumaczył wstępnie chęcią oglądania dawnych kolegów w akcji.