Strażak na wysokościach i w czeluściach

fot. www.gov.pl

Dziewięciu strażaków nie żyje po nieudanym treningu jaskiniowym w Brazylii. Jak doszło do wypadku, nie jest jasne, ponieważ gmina twierdzi, że nie miała żadnych informacji o prowadzonym szkoleniu. Do wypadku doszło, kiedy grupa strażaków szkoliła się w jednej z jaskiń w Altinopolis położonej około 360 kilometrów od Sao Paulo. Część jaskini zawaliła się, a 10 osób znalazło się w pułapce. Udało się uratować tylko jedną z nich, która z hipotermią i licznymi złamaniami została przewieziona do szpitala. Na skutek zawalenia jaskini niewielkich obrażeń doznało także innych sześć osób.
Policja i zespoły ratownictwa medycznego dołączyły do ​​strażaków w niedzielę w desperackiej próbie uwolnienia tych, którzy wciąż pozostawali uwięzieni w gruzowisku, ale pracę utrudniały ulewne deszcze. Dostęp do odległego miejsca był utrudniony, a groźby nowych zawaleń komplikowały działania ratunkowe. Pięć ciał zostało usuniętych z jaskini i zabranych helikopterem, ale ze względu na słabą widoczność w nocy, cztery pozostałe ciała trzeba było usunąć drogą lądową.
Do akcji ratunkowej zmobilizowano 20 pojazdów i 75 strażaków.
Ratusz Altinopolis powiedział, że jaskinia, w której doszło do tragicznego wypadku podczas treningu, znajduje się na farmie Rancho 65 w wiejskiej części miasta, centrum ekoturystyki z jaskiniami i wodospadami. Szkolenie prowadziła szkoła Real Life. Burmistrz Altinopolis José Roberto Ferracin Marques powiedział, że nikt w lokalnej gminie nie został poinformowany o tych działaniach. Burmistrz  Altinopolis zaoferował pomoc strażakom i zespołom ratowniczym, w tym posiłki, wodę i pojazdy, a gmina zapewniła również drewno do podparcia części stropu jaskini, które zostały zamontowane, aby zapobiec dalszemu zawaleniu się.
Podpułkownik policji wojskowej Rodrigo Quintino, koordynator obrony cywilnej w regionie, powiedział , że tego rodzaju szkolenia nie powinny być wykonywane w tej formie i przez tego rodzaju firmę. Jest to poziom szkolenia, który wymaga wysokiego stopnia profesjonalizmu. Kompetencje do tego rodzaju działań mają tylko zespoły wojskowe, które są w stanie zbadać warunki terenowe i odpowiednio je zabezpieczyć”.
W Polsce w ramach Krajowego Systemu Ratowniczo - Gaśniczego działają Specjalistyczne Grupy Ratownictwa Wysokościowego
(SGRW) PSP, OSP. Ich zadaniem jest niesienie pomocy osobom poszkodowanym i zagrożonym , znajdującym się poza zasięgiem i możliwościami użycia standardowego sprzętu i technik wykorzystywanych w Państwowej Straży Pożarnej oraz w innych służbach i podmiotach ratowniczych. Realizowane jest ono przy wykorzystaniu technik alpinistycznych, śmigłowców oraz innego sprzętu. Ratownictwo wysokościowe to zespół czynności podejmowanych przez PSP oraz OSP w celu ratowania ludzi i zwierząt w miejscach trudno dostępnych na wysokości i w zagłębieniach. Czynności ratownicze wymagają umiejętności użycia specjalistycznego sprzętu asekuracyjnego jak np. szelki bezpieczeństwa, przyrząd zjazdowy, liny, zestaw ewakuacyjny, trójkąt ratunkowy, bloczek, czy trójnóg ratowniczy. Ze względu na specyfikę tych działań Strażacy należący do grup ratownictwa wysokościowego odbywają dedykowane szkolenia wysokościowe.
Wiele specjalistycznych firm szkoleniowych opracowało dedykowane programy szkoleń wysokościowych między innymi dla Ratowników Ochotniczych Straży Pożarnych. Szkolenia dla OSP odbywają się zazwyczaj w systemie dwustopniowym. Szkolenie pierwszego stopnia obejmuje zagadnienia z ratownictwa wysokościowego w zakresie podstawowym tj. sytuacje, kiedy sprzęt zabezpieczający stosowany jest do asekuracji. Szkolenie drugiego stopnia jest szkoleniem rozszerzonym o elementy technik linowych - tzn. oprócz sprzętu zabezpieczającego stosowany jest także sprzęt służący do zjazdu po linie oraz sprzęt do wychodzenia po linie.
 
Wyszkoleni ratownicy wysokościowi uczestniczą po uzyskaniu zawodowych kwalifikacji z różnego rodzaju szkoleń w terenie – m.in. również w jaskiniach. Głównymi zadaniami stawianymi kursantom jest zazwyczaj wytyczenie najkrótszej drogi dojścia oraz dojazdu do jaskini i przeprowadzenie w niej pozorowanej akcji ratowniczej. Działania wymagają od strażaków m.in. dobrej kondycji fizycznej, bo prowadzone są często w bardzo wąskich korytarzach.
W Polsce 2 lata temu pięciu ratowników grupy specjalistycznej ratownictwa wysokościowego z Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie w dramatycznej akcji ratowniczej w Tatrach, w jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie utknęło dwóch grotołazów. Jaskinia Wielka Śnieżna to najdłuższa i najgłębsza jaskinia w Tatrach. Długość jej korytarzy wynosi niemal 24 km, a deniwelacja ponad 800 metrów, choć nie wszystkie korytarze zostały dokładnie zbadane. Jest to jaskinia o skomplikowanych, wąskich korytarzach i przesmykach, która posiada kilka otworów wejściowych. Jest zamknięta dla turystów. Mogą ją eksplorować tylko wykwalifikowani grotołazi.
Dramat w Jaskini Wielkiej Śnieżnej rozgrywał się od 15 sierpnia do 5 września 2019 r. Pięciu ratowników grupy specjalistycznej ratownictwa wysokościowego z Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie wyruszyło wraz z ratownikami TOPR na ratunek uwięzionym grotołazom. O pomoc dla dwóch uwięzionych grotołazów poprosili w sobotę pod wieczór ich towarzysze, którzy zdołali wyjść na powierzchnię i za pomocą telefonu komórkowego zadzwonili do centrali TOPR.  Speleolodzy dotarli do miejsca nazwanego Przemkowymi Partiami. Tutaj 16 sierpnia dwóch z nich (ubrani w specjalistyczne kombinezony), weszło do wąskiego otworu. Chwilę później podniósł się jednak poziom wód i odciął wspomnianą dwójkę od kompanów. Cała grupa mogła ze sobą jeszcze rozmawiać, więc umówili się, że poczekają aż woda opadnie. Dopiero gdy ok. 10 godzin później to się nie stało, nieodcięta od świata cześć ekspedycji zaczęła wychodzić na zewnątrz, by wezwać pomoc.
 
Akcja ratunkowa trwała 500 metrów pod ziemią przez wiele dni. Ratownicy aby dotrzeć do uwięzionych, musieli wysadzać skały w wąskim tunelu. Dopiero po 5 dniach (22 sierpnia) posunęli się naprzód na tyle, by z oddali zobaczyć ciało jednego z nich. Choć nie udało się do niego dostać, to naczelnik TOPR ogłosił, że akcja ratunkowa zwalnia, bo uznaje się grotołazów za zmarłych. Ostatecznie 30 sierpnia ratownicy dotarli do obu grotołazów, by po kolejnych 6 dniach (5 września) wydobyć ich ciała na powierzchnię.
Jeszcze w momencie gdy istniały szanse na odnalezienie w jaskini żywych ludzi, TOPR pomagali strażacy, górnicy i wojsko. Członkowie Grupy Ratownictwa Jaskiniowego (GRJ) z PZA nie zostali dopuszczeni do akcji. Uznano, że pod ziemią jest zbyt mało miejsca, by przebywało tam dużo osób.