Kościoły w ogniu - czarna passa francuskich katedr.

Fot. Laetitia Notarianni / AP Photo

Pożar w katedrze św. Piotra i Pawła w Nantes wybuchł w sobotę 25 lipca, przed godz. 8 rano i został opanowany około godz. 10. W akcji gaśniczej brało udział ok. 100 strażaków. Prokuratura w Nantes wszczęła dochodzenie „w sprawie podpalenia”.
W pożarze całkowicie spłonęły 400-letnie barokowe organy, które uniknęły zniszczenia podczas rewolucji francuskiej i pożaru świątyni w styczniu 1972 roku, który strawił jej dach. Prace rekonstrukcyjne po tym wypadku trwały 13 lat. Całkowitemu zniszczeniu uległ także zabytkowy, kilkusetletni witraż. Ocalały natomiast renesansowe nagrobki ostatniego króla Bretanii, Franciszka II i jego żony.
39-letni mężczyzna, zatrzymany w sobotę przez policję w śledztwie w sprawie pożaru w katedrze w Nantes, w niedzielę późnym wieczorem został zwolniony z aresztu. Rwandyjczyk był wolontariuszem i służył do Mszy. Rektor świątyni zapewnił, że mu ufa. Adwokat zatrzymanego twierdził, że jego klient nie ma nic wspólnego z pożarem. Mężczyzna był odpowiedzialny za zamknięcie katedry w piątek wieczorem i śledczy zatrzymali go, aby wyjaśnić jak wykonał swój obowiązek.

Będący wolontariuszem w diecezji Nantes 39-latek jest dobrze znany rektorowi katedry ks. Hubertowi Champenois. Duchowny powiedział, że mężczyzna „jest Rwandyjczkiem, który kilka lat temu przybył szukać schronienia we Francji, jak setki innych”. Był też w katedrze ministrantem.  Znam go od czterech, pięciu lat – powiedział ks. Champenois dodając, że ufa mu jak wszystkim innym swoim współpracownikom.
Niestety, to zaufanie zostało zawiedzione. Finalnie imigrant z Rwandy przyznał się do podpalenia XV-wiecznego kościoła.  Mężczyzna usłyszał już zarzuty i trafił do aresztu śledczego.Choć początkowo zaprzeczał, by miał coś wspólnego z pożarem, jednak ostatecznie przyznał się do podłożenia ognia. Nie wyjaśnił, dlaczego to zrobił.

Prawnik Rwandyjczyka przekazał, że jego klient „gorzko żałuje” swojego postępku.
Katedra św. Piotra i Pawła w Nantes to świątynia wybudowana w stylu gotyckim. Powstawała ponad 400 lat, od 1434 roku. W czasie Rewolucji Francuskiej kościół zamknięto i przywrócono katolikom dopiero w 1802 roku.
Kościół płonął nie po raz pierwszy. W 1972 roku na dachu katedry wybuchł wielki pożar, który zniszczył dużą część zabytkowego wyposażenia. Wnętrze wymagało rekonstrukcji, a w oryginale zachowano jedynie barokową drewnianą ambonę.

  • Pożar w katedrze w Nantes miał miejsce nieco ponad rok po wielkim pożarze katedry Notre Dame w Paryżu, Nie tylko wielbiciele sztuki wstrzymali wtedy oddech — pożar w paryskiej katedrze wyglądał bardzo groźnie. Doszczętnie spłonął dach katedry Notre Dame w Paryżu, a jej iglica runęła. Wysokich temperatur nie wytrzymały XIII-wieczne rozety i witraże. Uratowano obie wieże i strukturę budynku. Udało się także ocalić większość dzieł sztuki i relikwie.

W akcji gaszenia katedry Notre-Dame brało udział blisko 400 strażaków. W jej trakcie lekko rannych zostało dwóch policjantów i jeden strażak.
Od polityków i innych ważnych osobistości z całego świata płynęły słowa wsparcia i zaniepokojenia. Wśród nich znalazł się również Donald Trump, który poradził Francuzom działać szybko i ugasić ogień zrzucając na niego wodę z samolotów. Prezydent USA nie jest oczywiście jedyną osobą, która zastanawia się dlaczego francuskie służby nie gaszą pożaru katedry Notre Dame z samolotu? Okazuje się jednak, że byłby to bardzo zły pomysł. Francuska Dyrekcja Generalna Bezpieczeństwa Cywilnego tłumaczyła, że to metoda, której nie można wykorzystać, ponieważ cała konstrukcja paryskiej katedry mogłaby się wtedy zawalić.
Od razu padło pytanie o to, co wywołało katastrofę. Sprawę badali francuscy śledczy, którzy orzekli, że pożar nie został wywołany celowo, ale zaczął się najpewniej od niedopałka papierosa lub zwarcia instalacji elektrycznej. Prace rekonstrukcyjne przy katedrze planowo mają zostać zakończone do 2024 r.
Również w Polsce płoną bezcenne zabytki architektury. Główną przyczyną pożarów w polskich świątyniach jest niedbalstwo ludzi jest.
Po blisko dwuletnim dochodzeniu w sprawie przyczyn pożaru wieży katedralnej w Gorzowie Wielkopolskim prokuratura postawiła w stan oskarżenia dwóch proboszczów – obecnego i poprzedniego. Duchowni usłyszeli zarzut „sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia wielkich rozmiarów poprzez niedopełnienie ciążących na nich obowiązków związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa pożarowego obiektu". Z opinii biegłych wynika, że przyczyną pożaru w katedralnej wieży było zwarcie w instalacji elektrycznej. Do pożaru w gorzowskiej katedrze doszło 1 lipca 2017 r., w trakcie obchodów 760-lecia lokacji miasta i był to największy pożar świątyni w ostatnich latach. Źródło ognia znajdowało się tuż nad dzwonami. Akcję utrudniała konstrukcja wieży, wewnątrz której mieściła się wąska, drewniana klatka schodowa. Kościół katedralny jest najstarszą budowlą w Gorzowie, zbudowany został w drugiej połowie XIII wieku.
Strażacy zwracają uwagę, że przyczyny takich pożarów zawsze bada policja.  Jednak najsłabszym czynnikiem jest człowiek. Niepokojącym jest to, że do wielu pożarów dochodzi podczas prac remontowych. Ciężar odpowiedzialności za właściwe zabezpieczenie przeciwpożarowe obiektów zabytkowych ciąży na zarządcy obiektu. Mogą oni np. instalować specjalne czujniki alarmowe przekazujące sygnał o pożarze do najbliższej jednostki straży pożarnej.
Pożary obiektów sakralnych są wyjątkowo trudne, obejmują bowiem w wielu przypadkach budynki zabytkowe, zwykle pokryte drewnianym dachem, w których są wąskie klatki schodowe, także wykonane z drewna. Najczęściej przyczyną pożaru jest  zaniedbanie człowieka, czyli zły stan instalacji elektrycznej. Równie dużym zagrożeniem dla takich obiektów są tzw. tymczasowe instalacje, przedłużacze, które są instalowane np. przy okazji ozdabiania żłobków bożonarodzeniowych oraz choinek.
Z danych Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej wynika, że w poprzednim roku doszło do 113 pożarów na terenie kościelnym, większość to były małe pożary np. altanek ze śmieciami na cmentarzach, ale duze obiekty kościelne płonęły aż 23 razy.